• RECENZJE/REVIEWS

  • WYWIADY/INTERVIEWS

Jesteśmy tu za krótko i każdą chwilę trzeba smakować, bo jest ich za mało – wywiad z projektantem i deweloperem gier Michałem Ozonem

fota ozy

Pierwszy polski deweloper gier planszowych tylko nam w szczerym wywiadzie opowiada o rzeczach poważnych, ale i zabawnych. Rozmawiamy o rezygnacji z pracy prawnika na rzecz gier planszowych, o smakowaniu życia i o walce z przemocą w rodzinie. Mówimy również o starych i nowych projektach, milczeniu podczas partii Gry o Tron i zdradach w… Opolu.

Zapraszamy do lektury i komentowania wywiadu!

Jak zaczęła się Pańska przygoda z grami planszowymi?

No to może przejdźmy na „Ty”, bo jedną z największych zalet naszego hobby jest właśnie otwartość ludzi, których spotykasz nad planszą. Grać zacząłem w wieku 10 lat, moją pierwszą planszówką był Grunwald 1410 wydawnictwa Dragon, który rozgrywałem z Ojcem na nieco uproszczonych przez niego zasadach. Eurobiznesu i innych tego typu zabawek oczywiście nie liczę, bo to właśnie zabawki, a nie gry były.

Potem ogrywałem kolejne „Dragony”, a z czasem, z braku przeciwników, wsiąknąłem w RPG, bo do tego chętnych nigdy nie brakowało. Lubię prowadzić, a mistrzowie gry zawsze są w cenie. Do planszówek wróciłem dzięki polskiej edycji Squad Leadera i Ścieżek Chwały. Potem poszło już gładko.

2009, premiera Steam: Wyścig do bogactwa.

2009, premiera Steam: Wyścig do bogactwa.

Proszę opowiedzieć naszym czytelnikom o tajnikach pracy projektanta gier planszowych.

Ja jestem bardziej wydawcą, niż projektantem. Mam „na sumieniu” tylko dwa tytuły. Pierwszy to dodatek do doskonałej serii gier wojennych Conflict of HeroesPrice of Honour – przenoszący graczy na pola bitew Kampanii Wrześniowej 1939 r. Drugi to Czas Honoru: Operacja Most III, czyli lekka, taktyczna gra wojenna – coś dla ojca, który chce pokazać synowi wojenną stronę planszówek i przy okazji opowiedzieć mu fascynującą historię dokonań polskiego ruchu oporu w czasie II Wojny Światowej. Wiem, jakoś tak monotematyczny jestem, ale wybrane tematy są dla mnie moim skromnym „Dziękuję bardzo!” dla tych ludzi, co o nas wtedy tak dzielnie walczyli.

W projekcie najważniejszy jest pomysł. Gdy wypełni cię dobra idea, to pcha cię ona do przodu i prowadzi przez trudy realizacji całego projektu. A nie jest łatwo. Każda z powyższych gier powstawała dłużej niż dwa lata. Mogłem w tym czasie obejrzeć dużo filmów, seriali, pograć w wiele świetnych gier albo spotkać dziesiątki przyjaciół. Z drugiej strony chęć tworzenia i zostawienia po sobie jakiegoś materialnego śladu jest we mnie mocna. Może dlatego pracuję od niedawna jako wydawca gier planszowych, choć z zawodu jestem prawnikiem.

Zajmowanie się projektowaniem gier to zwyczajny życiowy wybór. Nie lepszy i nie gorszy niż pisanie wierszy czy uprawianie ogródka. I tak jak z ogródkiem, trzeba mieć wiedzę, pomysł, cierpliwość i ochotę do ciężkiej pracy. Tego pierwszego można się nauczyć, cała reszta jest w nas albo jej nie ma. Dlatego nie wszyscy mają ogródek.

2010, Folkon, podczas sesji RPG

2010, Folkon, podczas sesji RPG.

Jak otoczenie zareagowało na pańskie nietypowe hobby (gry planszowe)?

Zawsze dobrze, zarówno w młodości, jak i obecnie. Moja rodzina i znajomi z zainteresowaniem odnosili się do mojego hobby. Teraz z hobby uczyniłem pracę, co jest ryzykowne, ale daje dużo satysfakcji. I dalej otrzymuję od najbliższych ogrom wsparcia.

Większość moich przyjaciół gra w planszówki, a najwierniejszym partnerem w rozgrywkach jest moja Żona. Ona dosłownie „katuje” gry, które przynoszę, dopóki nie ogra ich perfekcyjnie. Taki ma charakter, jest zatem świetnym testerem.

Proszę opowiedzieć o sobie (pracy zawodowej, hobby, rodzinie itd.)

Hobby już znasz. Ale to nie jedyne – bo poza planszówkami fascynuje mnie jeszcze RPG, historia wojskowości, geopolityka, jazda na nartach, rower, Kendo, airsoft… za wiele tego na jedno życie, z większości musiałem już zrezygnować. Niestety. Jesteśmy tu za krótko i każdą chwilę trzeba smakować, bo jest ich za mało.

Obecnie jestem „na całego” wydawcą gier planszowych, ale do niedawna zawodowo zajmowałem się jeszcze działaniami na rzecz przeciwdziałania przemocy w rodzinie. Możliwe, że jeszcze do tego tematu wrócę. Przemoc w rodzinie to przerażające zjawisko, z którym trzeba walczyć wszelkimi sposobami. Niestety nie mogę się rozdwoić, bo gdybym mógł, to robiłbym i jedno i drugie. „Jeśli chcesz coś uzyskać, to musisz oddać coś o tej samej wartości.” – to taki bardzo mądry cytat z bardzo mądrego anime, który towarzyszy mi przez całe życie, nawet zanim go poznałem. 😉

2013, podczas kręcenia filmu do Czasu Honoru.

2013, podczas kręcenia filmu do Czasu Honoru.

Dlaczego miłośnicy planszówek powinni zagrać w najnowszą grę Twojego wydawnictwa?

Tak, powinni. Wyścig do Renu to pierwsza nasza (tzn. moja, Waldka i Jaro) duża gra planszowa – chłopaki są jej autorami, a ja głównym developerem (brakuje dobrego polskiego określenia na to angielskie słowo, to jednak nie do końca „producent”). I jest świetna, co potwierdzają nie tylko testerzy, ale i ludzie pokroju Uwego Eickerta. 17 maja będzie miała miejsce premiera gry (na Nocnym Festiwalu Gier Historycznych w Warszawie). Zapraszam wszystkich do wspólnego ogrania tego tytułu!

Dlaczego warto w nią zagrać? Bo nie graliście jeszcze w nic podobnego! Moim zdaniem jest to całkiem nowe spojrzenie na grę logistyczną i grę wojenną. Fascynujący mix dający wiele do myślenia i jeszcze więcej emocji. Wielce satysfakcjonujące danie zarówno dla euro gracza, jak i miłośnika gier wojennych.

Aktualnie czekam na odbiór pierwszych pudełek z drukarni – emocje są, że hej!

Czy pamięta Pan jakąś anegdotę, która dotyczyła Pana i gier planszowych?

Tak. Zważywszy na wyniki dotychczasowych rozgrywek, od jakiegoś czasu nikt w Opolu nie chce ze mną rozmawiać podczas partii w Grę o Tron. Zdarzało im się to nawet pisać na tablicy przed partią. A i tak, jak przychodzi co do czego, to gadają…

Ale najlepsze anegdoty powstają podczas rozgrywek w Battlestar Galactica. „Są wśród nas rachunki krzywd…” eh!  Ta gra, w dobrym gronie, to poezja. Świetne połączenie planszówki z RPG, bo swoją rolę trzeba grać wiarygodnie, by wygrać. A u nas w Opolu są tacy, co to potrafią. Jak bardzo boli wtedy zdrada i jak długo się ja pamięta!

Prince of Honour

Jakie są Twoje plany na przyszłość?

Najważniejszy plan jest w trakcie realizacji. To akcja finansowania społecznościowego wydania gry Boże Igrzysko: MAGNACI, która toczy się właśnie na portalu wspieram.to, pod adresem www.wspieram.to/magnaci (albo po prostu www.bozeigrzysko.pl). Ponownie – Jaro i Waldek stworzyli wspólnie naprawdę świetną grę, która jak ulał pasuje do magnackich walk o władzę na arenie Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Akcja wystartowała 3 maja i teraz wszelkie wolne chwile poświęcam właśnie jej. Poza całym tym czasem, który poświęcam jej, gdy pracuję.

To nasz największy i najważniejszy projekt w tym roku. MAGNACI to wybuchowy koktajl interakcji – mój ulubiony typ gry – ale ubrany w bardzo szybką i sprawną mechanikę. Mamy tu politykę, wojny, zajazdy, rozwój potęgi rodu, spiski, umowy i zdrady – „wszystko co tygrysy lubią najbardziej”! Gra jest rewelacyjna i zbiera świetne recenzje. Od 17 maja rozpoczniemy jej intensywną promocję na imprezach poświęconych planszówkom, a w międzyczasie zapraszam na stronę akcji, która prezentuje cały projekt w największym możliwym detalu. Bardzo proszę o Wasze wsparcie, ta gra jest tego warta.

Magnaci

Jedna odpowiedź

  1. Napis na tablicy o nie gadaniu z Ozym w trakcie GoT-a był dla nowych graczy. Starzy wyjadacze już wiedzą, że to wyjątkowo zdradliwa i przebiegła bestia. 🙂

Dodaj komentarz